Mój eklektyczny salon- design in progress!

 

Po moim ostatnim poście, w którym pokazałam Wam jak urządziłam jasny i kolorowy pokój dla synów, nadeszła pora, aby zaangażować Was w moje kolejne wnętrzarskie plany. Kończąc projekt dla chłopców odetchnęłam z ulgą, ponieważ po raz pierwszy w naszym mieszkaniu mogłam radośnie wykrzyknąć- SKOŃCZONE! Co do pozostałych pomieszczeń mam mniejsze (łazienka, hol, kuchnia, balkon), lub większe (salon) zastrzeżenia. W łazience nadal chcę zmienić lampę (o czym tutaj), w holu przykleić fototapetę wygraną u Olgi (zajrzyjcie tu), a w kuchni (tędy) powiększyć małą rustykalną kolekcję naczyń o bolesławiecką ceramikę do wyeksponowania na półce, która wisi tam już od kilku miesięcy. Balkon (ten) zyska nowe meble- o perypetiach związanych z ich zakupem napiszę Wam przy najbliższej okazji ;P. Salon wymaga większego nakładu pracy i pieniędzy- ściany zostały już przemalowane z koloru jasnoszarego na biały (niestety podłogi nie wymienię na wymarzoną bieloną dębową francuską jodełkę ułożoną we wzór chevron), “autorska” galeria nad kanapą jest skompletowana, lecz kanapę trzeba wymienić- na rozkładaną i jednocześnie megawygodną do spania, gdyż w związku brakiem wymarzonej sypialni (o takiej) musieliśmy wynieść się ze spaniem do salonu. Temat kanapy wymaga oddzielnego posta- szukanie jej było prawdziwym wyzwaniem- w końcu udało się znaleźć idealną- idealną do spania, bo z wymarzonego designu musiałam niestety zrezygnować (czasem po prostu się nie da). Żeby jednak nadać salonowi upragniony charakter, poddamy wreszcie renowacji stary fotel 366 od Dziadków (o którym tu), a perski dywan Babci Aliny zostanie na nowo obszyty i odzyska utracone frędzle. Zamówiłam też nowy żyrandol w stylu midcentury modern, gdyż ten przywieziony z domu i odnowiony przeze mnie okazał się zbyt klasyczny. Metamorfoza trochę potrwa (na sam żyrandol będę oczekiwała 92 dni!). Z pewnością szybciej pokażę na blogu hol i balkon.

Wspominałam Wam już nie raz, że uwielbiam tworzyć moodboardy, jest to dla mnie prawdziwa artterapia, gdy te wszystkie puzzle z mojej głowy układają się w piękną całość! Pożegnam się więc z Wami dzisiejszym salonowym moodboardem (pozwoliłam sobie na nim umieścić moje designerskie marzenia- które prędzej, czy później mam zamiar spełnić ;P)):

 

I zdjęciem salonu w toku zmian:

 

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

 

Przeczytaj również

26 komentarzy

  1. Marta, jesteśmy na tym samym etapie planowania i nawet podobnie myślimy! 😀 Gdybyście wcześniej znaleźli sensowną, stabilną, wytrzymałą i wygodną kanapę rozkładaną – daj znać! 🙂 Ps. projekt świetny! Uściski!
    Kasia

  2. Kasiu! Jeśli poszukujesz najlepszej do spania rozkładanej kanapy- to szukaj tej z systemem włoskim, właściwie nie ma innego wyboru. Niestety cena takiej kanapy jest podwójna- właśnie z powodu tego systemu, dzięki któremu jest to takie składane łóżko sypialniane- podobny system belgijski jest do niczego, gdyż ma konstrukcję łóżka polowego. My zdecydujemy się najprawdopodobniej na sofę (nie narożnik) Wajnert model Space- cena około 4 tys.

  3. Zgadza się- wizualizacja nawet taka jak ta w formie kolażu pozwala sprawdzić czy wszystko gra. Po rozważeniu różnych form i kolorów kanapy doszłam do wniosku, że musi być prosta szara i nowoczesna- pierwszoplanową rolę odgrywać będzie żółty fotel 🙂

  4. Bardzo lubię eklektyzm. Twój salon bardzo mi się podoba. Szara kanapa puls fotel w innym kolorze, do tego ciekawa galeria plakatów lub zdjęć nad kanapą to najlepsze połączenie. Dopełnieniem całości jest klasyczny, turecki dywan.
    Super!
    Pozdrawiam ciepło 🙂

  5. My też nie bardzo chcemy mieć w pokoju narożnik, wolałabym kanapę, nawet coś ala wersalka, ale fajnie wyglądająca. Byleby była stabilna, na pewno nie z systemem belgijskim (te metalowe prenty są tak stabilne jak ja stojąca na rzęsach)… Szukam, szukam… 🙂 Dzięki za podpowiedź! 🙂

Skomentuj The ghost in my home Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

5 × two =