Zero życia i “nowy” look salonowy…

Zielony dywan leży na podłodze w salonie już od drugiego stycznia, zasłony we wzór liści wiszą od wiosny, a galerii nad kanapą ciągle czegoś brakowało, aż do pojawienia się w salonie drabinki, którą zrobiliśmy z mężem na balkon, a którą trzeba było gdzieś “przezimować”. Ścianą nad komodą z lat 60tych nadal nie mogę się pochwalić-  nie zawisły tam kolorowe kubiki, bo forsę wydaliśmy na wycieczkę do Włoch 😉 Ale wiecie co? Chyba jestem już za stara, aby się tym przejmować. Życie jest jakie jest, a ja nie jestem Królową angielską. Zawsze, gdy rano wstaję- a od września jest to dwa razy o 7 i trzy razy o 8 (!)- mam zły humor. Właściwie odkąd pamiętam- zawsze rano mam zły humor, który mija jednak koło południa, więc po co się tym przejmowałam całe życie?? Doszłam też do wniosku, że to nie zimno mnie dołuje, ale brak słońca, te krótkie jesienne i zimowe dnie. Czekam więc na te słoneczne i nie przejmuję się porą roku. W sumie mam o wiele większe kłopoty na głowie, niż brak słońca… Gdybym wam opowiedziała, jaką mam przygodę z moim pracodawcą, który nie wypłacił mi kilku pensji (na co mam wyrok sądowy), a następnie sprzedał firmę ze mną, przebywającą na urlopie wychowawczym tzw. “słupowi”, otworzył nową działalność na żonę, a sam został posłem na sejm i jest na liście milionerów, zjeżyłyby się Wam włosy na głowie, a wielu popadłoby w depresję. Problemy ciągną się już od wiosny, a ja nie mogę podjąć nowej pracy, dopóki sąd nie ureguluje moich spraw zawodowych!

Ale jakoś to będzie… Bo żyję już tak długo, iż wiem, że zawsze jakoś to jest! A najważniejsza jest rodzina i zdrowie..

A “zero życia” w tytule posta to anegdota z ostatnich dni  😉 Tak się złożyło, że pierwszy tydzień szkoły Ignasia, który poszedł do I klasy, oprócz zmian i emocji związanych ze szkołą, zapełniony był wizytami u lekarzy- okulista, stomatolog, ortopeda, rtg… I w czwartek po kilku wizytach i przed kolejną zaplanowaną na piątek, mój synek leżąc w łóżku coś tam sobie mamrotał pod nosem. Usłyszałam tylko “zero życia” i pytam:

– Co ty tam mówisz, syneczku?!

-Mama, no normalnie zero życia! Ciągle tylko muszę chodzić do jakichś lekarzów!

Miał rację, prawda? Zamiast korzystać z życia, huśtać się się na hamaku w letnie, słoneczne i ciepłe popołudnie, czytając pasjonującą książkę, popijając orzeźwiającą lemoniadę i drzemiąc od czasu do czasu błogo- życie ciągle od nas czegoś żąda… czy daje nam jednak coś w zamian? To już tylko od nas samych zależy…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PS. Wełniany dywan wyprodukowany w fabryce Dywilan w Łodzi, przywiozłam od moich Rodziców, leżał w ich salonie od 1993 roku i zawsze mi się podobał! Mamie zachciało się czegoś nowego, a mnie nowe się znudziło- oddałam jej więc grafitowego shaggy’ego, a sama zyskałam ten zielony i miękki “marmur”. Oczywiście stoczyłam batalię z mężem, który twierdził, że go nienawidzi i nigdy go w salonie nie położy- zrobiłam to sama, pokonując nieziemsko ciężką kanapę i ryzykując pęknięciem żyłki w mózgu, albo zawałem. Plakat z bykiem, jest mojego autorstwa- ten i inne moje plakaty do zobaczenia tutaj. Jeśli kochacie polski design i styl retro, możecie taki mieć- napiszcie tylko maila. Marmurowy świecznik to zdobycz z sh za 12zł; brązowy szklany wazonik- autentyczne vintage ze strychu Babci Marysi, a skórzaną tacę wykonały zdolne ręce mojego Męża. O tym wszystkim i nieco więcej można dowiedzieć się na moim instagramie, na który serdecznie zapraszam! (a poprzedni wpis o salonie tu)

 

 

Niech słońce będzie z Wami  😉

 

 

Przeczytaj również

8 komentarzy

  1. Marta…aż mnie zatkało, jak przeczytałam o Twoich przygodach z pracodawcą…i teraz nie mogę się skupić na fantastycznych zieleniach, plakatach, zasłonach… rozwiązania tych wszystkich kłopotów Ci życzę i pogody ducha zawsze. Takiej, jaką w tym poscie znalazłam. ☺

  2. O choroba! Aż w pierwszej chwili muszę zapytać do jakiej partii ten Twój pracodawca należy 😉 Nie martw się, dobro wraca do ludzi, ale zło też, więc przyjdzie i na niego pora.
    Nie mogę napatrzeć się na ten Wasz dywan. Uwielbiam takie perełki z dawnych lat. Nie dość, że mają klasę, to jeszcze są świetnej jakości i służą latami.

    1. Ooo! Tego nie mogę powiedzieć, bo groziłby mi proces o zniesławienie ;P Pan liczy na to, że odpuszczę,
      bo sprawa jest zagmatwana i będzie się ciągnąć latami! A dywan to prawdziwa wełna, żaden tam akryl- i wzór piękny, bardzo w moim stylu :))

  3. I tacy ludzie jak Twój były szef zasiadają w sejmie. I jak normalnie ma funkcjonować nasze państwo. W głowie się nie mieści. Współczuję Ci bardzo. i jeszcze problemy zdrowotne Twojego synka. Mam nadzieję, że sprawa wreszcie się skończy dla Ciebie pozytywnie.
    Co do Twojego salonu to bardzo podoba mi się ta zieleń. Dywna jest świetny !
    Trzymaj się ciepło !

    1. Na szczęście wada wzroku i nieco krzywe plecy to nie najgorsze choroby, za to obydwaj mają zdrowe zęby bez próchnicy 😉
      A co do polityków- chcą, aby kobiety rodziły i wychowywały więcej dzieci, ale najlepiej wysłać je na ten czas w kosmos- niech się żywią kosmiczną energią i materią!

  4. Skradnę Ci kiedyś tego Chierowskiego obiecuje;) A jeśli chodzi o proces to ja bym nie odpuściła. Teraz to i tak już nie masz nic do stracenia, jedyny minus to tylko to że nie mozesz podjąc pracy.Myślę jednak że wszystko się ułozy, musi;)Pozdrawiam serdecznie.

Skomentuj Koza domowa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

17 − 3 =