O kuchni i seledynie słów kilka…

Uff! Nareszcie mogę odetchnąć z ulgą! I pokazać Wam z ogromną radością moją kuchnię, w której wszystko jest tak, jak sobie wymarzyłam. Kolejne pomieszczenie i kolejny skończony projekt! A to za sprawą uwielbianego przeze mnie koloru seledynowego (do dziś pamiętam moje śliczne, seledynowe mokasynki z dzieciństwa).

Barwa seledynowa to jasna, delikatna zieleń będąca mieszaniną kolorów jasnozielonego i szarego. Nazwa koloru pochodzi od celadonu/seladonu- rodzaju chińskiej ceramiki, charakteryzującej się grubymi ściankami i szarawym szkliwem, o barwie zielonkawej z całą gamą odcieni aż do oliwkowych.

Kocham wszystkie przybrudzone kolory, pudrowe róże, oliwkowe zielenie- intuicyjne wybieram właśnie takie, gdyż pasują do mojego typu urody, i tak samo dobrze czuję się z takimi kolorami we wnętrzu. Do tej pory moja kuchnia raczej unikała koloru, ale odkąd w salonie pojawił się zielony dywan, który nareszcie sprezentowała mi mama- zieleń zaczęła pojawiać się w kolejnych dodatkach. Od dawna marzyłam o wymianie pozbawionych charakteru, białych hokerów z chromowanymi nogami kupionych w Ikea. A że jestem cierpliwa i konsekwentna, wiedziałam, że kiedyś się doczekam… No i nareszcie są! Metalowe stołki barowe w seledynowym kolorze 🙂 Po zakupie stołków od razu wymieniłam białą roletkę na pasiasty zielono-biały lambrekin, a półkę a’la string poddałam małej przeróbce- metalowy szkielet pomalowałam na czarno, a półki z mdfu malowanego na biało, okleiłam okleiną imitującą drewno orzecha. Biało-biała wersja tej półki od początku nie prezentowała się dobrze. Myślałam, że będzie doskonałym tłem dla kolorowej, wzorzystej ceramiki i dopiero po metamorfozie okazało się, jak bardzo się myliłam! Znów przekonałam się, że czerń i ciemny kolor drewna to moje ulubione zestawienie. Teraz jeszcze kombinuję kto i kiedy pomaluje w pokoju chłopaków lamperię w kolorze oliwkowym. Plissssssss, Mężu- zgódź się! 😉

Jak widać na zdjęciach, kuchnia jest widoczna już od progu naszego mieszkania (drzwi wejściowe ukryte są na ścianie z fototapetą). Przez siedem lat dbanie o jej czystość weszło mi już w krew, a mimo to- nie polecam takiego rozwiązania 😉 Pierwotnie kuchnia była zamknięta, komin znajdował się w kuchni, a tam gdzie stoi lodówka był już hol wejściowy, do salonu prowadziły drzwi. Wyburzyliśmy te ściany i powstała otwarta przestrzeń z szerokim wejściem do salonu.  Po lewej stronie od wejścia, za ścianą wyłożoną cegłą, znajduje się garderoba, a zabudowa z orzechowej płyty kryje głównie komin- półeczki mają zaledwie 25cm głębokości (co widać na przykładzie tych otwartych, gdzie mieszczą się książki i zegar), ale jest ich dużo, więc pochowałam w nich sporo przedmiotów. Zamierzenie było takie, aby całość nie wyglądała jak mebel kuchenny i była łącznikiem między kuchnią, salonem i holem wejściowym. Wspólna ściana dla salonu i kuchni (z barkiem po jednej i komodą rtv po drugiej stronie) wyłożona została tapetą- to kolejny zabieg, który miał za zadanie scalić ze sobą obydwa pomieszczenia. I jeszcze podwieszany sufit z regularnie rozmieszczonymi reflektorami- oddziela główną część kuchni, a “wchodzi” w przestrzeń sufitu w salonie. Ciekawa jestem waszego zdania, jak poradziłam sobie z trudnym rozkładem naszego mieszkania?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Od ostatniego wpisu o salonie trochę się tam zmieniło- nowy kierunek nadał dywan, który przez 25 lat leżał w dużym pokoju moich rodziców, i który nareszcie znudził się mojej mamie. To wełniany dywan wyprodukowany w łódzkiej fabryce Dywilan (młodszy brat babcinego persa, który zdobił mój salon przez rok!). Szykuje się więc kolejny wpis, o zmianach w salonie, jeszcze tylko muszę wcielić w życie plan o zaaranżowaniu na nowo ściany nad komodą. Bądźcie cierpliwi 😉

 

 

M.

 

 

Przeczytaj również

12 komentarzy

  1. Jest super! 🙂 Dodatki, meble, sprzęty… wszystko do siebie pasuje i…gotowałabym i jadłabym w tej Twojej kuchni! 😀 Do zmiany w mojej się dopiero przymierzam, zbieram inspiracje… ale już czas. Bo 4 lata życia w kuchni z cyklu “zróbmy na początek tak, by się dało żyć, a później zrobimy remont” to zdecydowanie za dużo. 🙂 Uściski!

  2. Tan seledynowy kolor świetnie się wpasował! Kuchnia wygląda obłędnie, jednak ja jestem ciekaw tego, jak wygląda w całości ten dywan 🙂 Także czekam już na kolejny wpis 🙂 Pozdrawiam!

  3. Ty masz gust Kochana! Wysokie toliksy wpasowały się idealnie, do tego roleta i kolorystyczna zmiana półki współgrają z kuchnią idealnie 🙂
    Ciekawa jestem dywanu – nie widziałam go? :(, ale cierpliwie zaczekam na post.

    Ściskam 🙂

  4. Kuchnią po prostu jestem zachwycona <3 Jest przepiękna, zupełnie inna niż większość, nieoklepana, oryginalna. Piękna. Seledynowe dodatki wprowadzają cudny, świeży klimat 🙂
    Pozdrawiam ciepło, Agness 🙂

  5. I arbuz jako wiśnia na torcie Twojej cudnej kuchni, ja chyba muszę stąd uciekać, bo mam tendencje do pożerania kolorów, a seledynowy to mój faworyt 😀
    Uściski
    Dominika

  6. Kuchnia wyszła fantastycznie! 🙂
    Seledynu chyba niezbyt lubię – ale to chyba kwestia gustu – za to pudrowy róż ! Bardzo mi się podoba – choć nie mam za wielu rzeczy w tym kolorze.. hmmm nie wiem czy w ogóle mam 🙂
    Za to półeczka ze skorupkami – FANTASTYCZNA – ile tam cudności! 🙂
    Imbryczek, miseczki , kubeczki <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

eight + fifteen =