Do czasu II wojny światowej malarstwo amerykańskie nie stanowiło jednolitego nurtu. Ton sztuce nadali dopiero przybyli do Ameryki w pierwszych latach wojny malarze, rzeźbiarze, poeci i muzycy, którzy opuścili Europę, aby uniknąć niemieckiej okupacji.
Ekspresjonizm abstrakcyjny (nazywany szkołą nowojorską), to kierunek artystyczny kształtujący się w malarstwie amerykańskim w latach 40-60 XX w. i uznawany za pierwszy amerykański ruch, który wywarł duży wpływ na rozwój sztuki, stawiając w owym czasie Nowy Jork w centrum artystycznego świata.
Wywodzi się z surrealizmu, gdyż tak jak w surrealizmie kładł nacisk na spontaniczny, automatyczny czy wręcz podświadomy akt twórczy.
Ruch łączył w sobie głębię emocjonalną i pragnienie samowyrażenia się niemieckich ekspresjonistów z antyfiguratywną estetyką europejskich szkół abstrakcyjnych (futuryzm, bauhaus, kubizm). Postrzegany był jako buntowniczy i anarchistyczny.
W ramach szkoły nowojorskiej powstały dwa główne nurty: action painting (malarstwo gestu) i color field painting (malarstwo barwnych płaszczyzn).
Pierwszy z nich, odwołując się do podświadomości artysty, z odruchowego działania uczynił jedyny, autentyczny sposób tworzenia, wyrażający prawdziwą, ludzką naturę. Najsławniejszym przedstawicielem jest Jackson Pollock tworzący dynamiczne prace. Artysta stosował bardzo radykalną technikę malarską. Na początku lat czterdziestych zaczął eksperymentować z płynnymi farbami. Układał płótna na podłodze i z góry oblewał je farbami służącymi do malowania ścian. Jako narzędzi malarskich używał swoich palców, twardych pędzli lub ich trzonków i patyków. Poprzez nakładanie farby ze wszystkich stron osiągnął w swoich dziełach efekt trójwymiarowości .
Drugi nurt zwany color field painting– za najistotniejszy element sztuki uznawał kolor, będący nośnikiem emocji. Tutaj za przykład możemy podać medytacyjne płótna Marka Rothko. Ten artysta z kolei, duże znaczenie przywiązywał do swoich pędzli- czyścił i konserwował je w specjalny sposób. Lubił pędzle o miękkim włosiu, traktując je jak przedłużenie dłoni. Do malowania wielkich formatów niejednokrotnie używał pędzli służących do malowania ścian, ale malował delikatnie, tak, aby uzyskać gładką powierzchnię płótna. Świetliste i jasne kolory sprawiały, że obrazy z lat 40-tych niosły niezwykły spokój. W następnych latach dążył do uproszczenia kompozycji. Mniej więcej od 1945 roku porzucił ostatecznie figuratywność na rzecz abstrakcji. Mawiał: “Nie interesuje mnie związek pomiędzy formą a kolorem. Jedyna rzecz o którą dbam jest wyrażanie podstawowych ludzkich emocji: rozpaczy, ekstazy, ostateczności.”
.
Jest jeszcze jedna ogromna zaleta obrazów w duchu ekspresjonizmu abstrakcyjnego- nie muszą mieć tytułu (wystarczą numerki ;)), bo nie przedstawiają niczego “realnego”, a każdy odbiorca sztuki może odczytywać je na swój sposób. Nie obrażajcie się więc, słysząc pytanie: “A co na tym obrazie jest namalowane?”- bo za każdym razem możecie wymyślić inną odpowiedź ;P
Ponieważ jednak jest to blog wnętrzarski- na koniec zapraszam Was jeszcze do zwiedzenia niewielkiego nowojorskiego loftu, zamieszkiwanego swego czasu przez Jacksona Pollocka:
Na koniec jak zwykle garść linków, które pozwolą zainteresowanym zgłębić temat szkoły nowojorskiej:
Tutaj strona poświęcona życiu i twórczości Jacksona Pollocka.
A tutaj aplikacja dzięki której sami możecie zostać Jacksonem Pollockiem 😉
Portal poświęcony Markowi Rothko- tu.
Artykuł o życiu i twórczości Marka Rothko tutaj.
Wywiad z kuratorem wystawy Marka Rothko w Muzeum Narodowym tutaj.
A tutaj link, gdzie możecie zapoznać się z innymi sławnymi ekspresjonistami abstrakcyjnymi i ich dziełami.

16 komentarzy
Mnie nie trzeba zachęcać 🙂 Uwielbiam abstrakcjonizm. Gdyby nie on wyżycie twórcze nie byłoby takie łatwe. Moje dzieło nie umywa się to Pani ale i tak uwielbiam się tak bawić.
Pozdrawiam Maja
Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia- prawda, Maju? ;))
prawda 🙂
Zaczęłam przewijać post w poszukiwaniu Twojej pracy i ją przegapiłam! Byłam pewna, że Twoja praca, to przykład artysty prezentującego nurt, który opisałaś:) Twoje dzieło jest genialne! Bardzo mi się podoba! I jestem ciekawa, jak wygląda cała galeria:)
Dziękuję, Olu! Nie liczyłam na aż taki komplement na temat mojego "bohomazu", idea była taka, żeby wnosił do mojego salonu odrobinę lata w ciemne, zimne i szare jesienno-zimowe dni 🙂 W galerii brakuje jeszcze jednego "wielkoformatowego" plakatu- waham się co wybrać i wtedy pokażę całą galerię 🙂
Twój obraz podoba mi się bardziej od No. 5, 1948 ;)!!!! i wcale nie żartuje.
Mój umysł wykazuje tutaj duże ograniczenie, jestem pewna, że nie potrafi dostrzec "tego czegoś" co sprawiło, że stał się najdroższym obrazem świata. Nie widzę tej iskry bożej, ale może mnie jeszcze kiedyś oświeci 😉 Bardzo na to liczę.
Swoją drogą ja też kiedyś to zrobię, choć w przeciwieństwie do Ciebie tego talentu mi bark to wezmę kiedyś pędzel i namaluje jakiś wiersz albo fraszkę 😉 Od dawana mam na to ochotę i myślę, że będzie to ciekawe doświadczenie twórcze.
Tymczasem idę szlifować swój pisarki warsztat 😉
Uściski
Pastelowa Kropka
W ten sposób
Uwielbiam cieszyć wzrok takimi zdjęciami <3
Czekam z niecierpliwością na pierwszą pastelową powieść! :)))
Mnie też najczęściej do cieszenia się pięknymi rzeczami wystarcza wzrok 😉
Pozdrawiam!
M.
Twoje dzieło mi również się bardzo podoba – zdolna z Ciebie kobieta bez wątpienia z talentem 🙂 a zerkając na nowojorski loft nie mogę oderwać wzroku od paska turkusowych płytek w kuchni, sympatyczny akcent!
Ciekawe jak bardzo zmieniło się to miejsce od czasu, gdy mieszkał w nim Pollock- to ze zdjęć wydaje mi się, że jest zamieszkiwane przez kobietę 🙂
Na ekspresjonizmie się totalnie nie znam, ale w Twoim wydaniu baaardzo mi się podoba!
Ciekawa jestem gdzie zawiśnie to rękodzieło? 🙂
Buziaki, M.
Zawsze gdzieś znajdzie się miejsce dla takiej "sztuki"! ;P
Bardzo podoba mi się Twój obraz. Przyglądam mu się już od dłuższej chwili.
Jedyne, co mnie denerwuje, to to, że jest taki mały – wyobrażam go sobie np. 1,5×2.
Malowałaś wcześniej?
Ja się skusiłam na tryptyk do "gabinetu", chociaż to bardziej kolaż, bo wykorzystałam m.in. starą książkę.
W tej chwili nie mam ochoty pokazywać całości, ale kawałek można zobaczyć tu: http://qlkowaodnowa.blogspot.com/2015/07/lets-say-its-art.html
Duża frajda tak sobie namalować obraz, no nie? 😉
eksperymenty ze sztuką? zawsze! świetny post:)
40×50 cm do wypełnienia, było wystarczająco przerażające jak na pierwszy raz- akrylami nigdy do tej pory nie malowałam. Próbowałam różnorodnej amatorskiej "twórczości"- trochę do obejrzenia w zakładkach Old graphic i Brand New Poster na blogu 😉
Z malowaniem- frajda 🙂